niedziela, 21 września 2014

FABRYKA FORMY KALISZ - CZY WARTO?

   Zacznę od tego, że przyjeżdżając na wakacje do Kalisza miałem twarde postanowienie. Brzmiało ono: "Nie będę siedział na dupie przez 3 miesiące, patrząc jak obrastam w słoninę i usprawiedliwiał się tym, że przecież płacę za siłownię w Poznaniu" Jako, że cały czas jednak bliżej mi do obrastania w słoninę niż w dolary, to podwójny wydatek, zarówno w Poznaniu jak i w Kaliszu był sporym problemem np. rok temu. Zrobiłem wtedy 2 i pół miesięczną przerwę w ćwiczeniach. Przy moim stażu na siłowni, który wynosił wtedy pół roku, musiało to oznaczać (czego wtedy nie byłem świadomy) zaczynanie praktycznie od zera po wakacjach. Nauczony doświadczeniem sprzed roku podjąłem odpowiednio wcześnie kroki, które miały zapobiec powtórzeniu się tego rodzaju sytuacji. Zamroziłem więc karnet w poznańskim Pure Jatomi na trzy miesiące, ograniczając znacznie wydatki bez konieczności zrywania wygodnej umowy i wróciłem do Kalisza razem ze środkami do przeznaczenia na tymczasową letnią alternatywę.

   Nie szukałem długo, ponieważ okazało się, że świeżo otwarty klub fitness, Fabryka Formy w najnowszej, kaliskiej Galerii Amber miał idealną, promocyjną ofertę dla studentów. Za 250 zł przez 3 miesiące mogłem korzystać z siłowni do woli. Nie zastanawiając się ani chwili podpisałem umowę. Czy dobrze zrobiłem?


   Podpisanie umowy przebiega szybko i bezproblemowo. Wydanie karty/przepustki, którą można wygodnie trzymać w portfelu również. Musiałem ją niestety wyjmować przy każdym wejściu i wyjściu by ją odbić (sygnał nie dochodził do czytnika przez skórę portfela), co jest już mniej wygodne. Dodatkowo dosyć długo czeka się na zresetowanie owego czytnika, więc jeśli przyszliśmy z kimś, to ten ktoś zdąży dojść do połowy korytarza, zanim my będziemy mogli odbić przepustkę i wejść. Ale to pikuś. Poza tym jest świetnie, na progu siłowni witają nas zawsze uprzejme i uśmiechnięte panie recepcjonistki. Atmosfera jest luźna, wchodzimy więc na siłownię z dobrym humorem i gotowi na wycisk. No to idziemy? Nie nie, jeszcze nie mamy kłódeczki do szafki. Kłódeczki do szafki można nabyć na recepcji za 15 zł. Nie jest to coś, co bardzo mnie uderzyło, ale kogoś może. Warto po prostu o tym wiedzieć i zakupić kłódkę wcześniej w jakimś innym miejscu za 3 zł, nie 15, jeśli ktoś ma problem z wydaniem dodatkowych złotówek.

    Tak więc uzbrojeni w full zestaw, z kłódeczką na pokładzie idziemy do szatni. Po drodze mijamy salę. Jej ogólny wystrój oceniłbym po prostu na przyjemny. Nie jest to stan ani surowej piwnicy, ani klubu nocnego. Ot tak, zwykły klub fitness. I bardzo dobrze, to pozwala skupić się na treningu. Przebierając się możemy zauważyć, że szatnie są urządzone stylowo oraz, że są schludne. Mogłoby w nich być odrobinę więcej przestrzeni, ale wiadomo, że nie wyczaruje się jej z powietrza, więc się nie czepiam.




Może nie zauważyliście, ale w oryginale byłem na tym zdjęciu.
Zostałem dyskretnie usunięty, żebyście mogli skupić się na wystroju szatni, o którym pisałem.

 
   Przebrani wchodzimy na salę, gdzie zazwyczaj jest dosyć zimno (nie jest to jednak wina siłowni, tylko galerii). Polecałbym bluzy i długie spodnie dla osób, które pieczołowicie dbają o odpowiednie dogrzanie mięśni i stawów. Jaki sprzęt mamy do wyboru na sali? Są bieżnie i rowerki, są maszyny do ćwiczeń izolowanych, strefa wolnych ciężarów, strefa treningu funkcjonalnego oraz sala fitness. Mi osobiście nie brakowało nic, poza gumą do podciągania (Power Band?), której używałem w Poznaniu również do rozciągania po treningu.

Oczywiście ktoś musiał wepchnąć mi się w kadr




They let me take a selfie
 
   No dobrze, sprzęty są. A jak z ich jakością? Ogólnie jest w porządku, mam zastrzeżenia tylko jeśli chodzi o niektóre maszyny. W kilku z nich miałem problem z płynnością ich pracy (maszyna do podciągania, do wyciskania na siedząco oraz do wyciskania nad głowę) oraz z dopasowaniem pozycji zarówno dla mnie jak i mojej kobiety (wyciąg górny). Jeśli chodzi o wolne ciężary, moją największą bolączką były kanciate talerze (dwunastokątne, o ile dobrze pamiętam). Potwornie irytowało mnie kiedy opuszczałem sztangę w serii martwego ciągu, a ta nagle przeskakiwała w przód lub w tył wymuszając poprawę pozycji, lub nawet przerwanie serii. Problem ten występował tylko przy najcięższych seriach, kiedy sztangę odłożyć muszę i wywoływał frustrację, ponieważ wiedziałem, że dałbym radę wykonać jeszcze jedno lub dwa powtórzenia. Kanciatym talerzom mówię stanowcze NIE! Reszta sprzętu nie sprawiała mi żadnych problemów, wręcz przeciwnie, byłem w stanie dobrze przetrenować każdy mięsień. Nie jestem niestety w stanie powiedzieć nic o zajęciach odbywających się na sali fitness, lub na rowerkach, ponieważ w żadnych nie uczestniczyłem.

Maszyna do podciągania (lewo) i wyciąg górny (prawo) nie przypadły mi do gustu. 

 
   Po treningu czas na prysznic. Tutaj nie mam zastrzeżeń, bo fakt że nie ma oddzielnych, zamykanych kabin ani mnie ziębi ani nie parzy. Zdarza się jednak, że ziębi lub parzy mnie woda, ale nie w Fabryce Formy. Regulacja temperatury jest świetna, a fakt, że nie muszę co 30 sekund wciskać przycisku, żeby poleciała woda, każe mi podejrzewać, że dla właścicieli klubu nie jestem bezmyślną małpą i potrafię sam włączyć i wyłączyć urządzenie. Duży plus. Tylko te suszarki, dlaczego niektóre wieją powietrzem tak zimnym jak to z klimatyzacji?
   Ubrani wychodzimy z szatni, karta naszykowana w ręce, mijamy salę, żegnamy się z miłą recepcjonistką, czekamy aż gościu idący przed nami wyjdzie. Wychodzi. A my czekamy, czekamy, czekamy... jeszcze trochę czekamy... o teraz możemy odbić kartę i wyjść. Cześć!

Podsumowanie!

   W całej tej opowieści/przechadzce wytknąłem właściwie wszystkie wady z jakimi się spotkałem. Może wygląda to jakbym bardzo narzekał i nie chciałbym, żebyście odnieśli mylne wrażenie, co do mojego stosunku do tej siłowni. Jestem z niej bardzo zadowolony. Atmosfera jest naprawdę świetna, ludzie są uprzejmi, chętnie pomagają w najcięższych seriach, a znajomi trenerzy zawsze chętnie porozmawiają i doradzą. Ciężko będzie się znów przestawić na wielkomiejską znieczulicę. Biorąc pod uwagę, że problem z talerzami był moim największym, z całą stanowczością stwierdzam, że Fabryka Formy zapewniła mi bardzo dobre zaplecze do ćwiczeń. Dzięki temu przez wakacje nie tylko nie doświadczyłem regresu formy i siły, lecz wręcz przeciwnie, pobiłem w ostatnim czasie wszystkie swoje rekordy. Gdybym nie wyjeżdżał z Kalisza z pewnością przedłużyłbym umowę. Fabryka Formy to świetne miejsce dla każdego, kto chce coś ze sobą zrobić. Zarówno dla początkujących jak i wyjadaczy. Dobre miejsce, na dobry trening! 

Podsumowanie cd:
- promocyjna oferta, naprawdę tanio jak na prezentowany standard (+++)
- świetna atmosfera (+++)
- przyjemny wystrój zarówno sali jak i szatni (++)
- większość sprzętu sprawdza się świetnie (++)
- porządne prysznice (+)
- zimne powietrze z niektórych suszarek, kłódeczki, długi okres czekania na zresetowanie czytnika, konieczność wyciągania karty z portfela za każdym razem (-) (wszystkie te drobiazgi składają się na jeden mały minus)
- niewielkie problemy z niektórym sprzętem i kanciate talerze (--)

Fabryka Formy?



Warto!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz