Hej wszystkim! Jak tam, wszystko na święta gotowe? Prezenty kupione? Zaraz jak napiszę co trzeba zabieram się za pakowanie swoich. We wtorek od rana jedziemy z rodzinką w góry. Do domu wracam dopiero w niedzielę wieczorem, po zajęciach, więc za długo sobie tam nie posiedzę, ale nie ma co żałować bo wyjazd zapowiada się genialnie. No dobrze, koniec wstępu, czas na konkrety.
Tydzień temu postanowiłem napisać w końcu coś o kursie, więc tym razem dostaniecie podwójną porcję posiłków. Oto one:
POSIŁKI
1) Moja porcja oczywiście ta większa, po prawej, czyli kurczak z brokułami i ziemniakami. Drugi posiłek należy do mojej dziewczyny. Akurat tak się fajnie złożyło, że razem byliśmy na treningu i oboje mieliśmy co jeść. ;)
2) Nie jestem jakimś wielkim fanem batonów proteinowych, szczerze mówiąc zjadłem może z 5 w życiu. Jest to jednak całkiem przyzwoita i szybka alternatywa dla posiłku potreningowego w przypadku, gdy o takowym zapomnieliście.
3) Smażona pierś z indyka, makaron razowy oraz szpinak w liściach
4) Tutaj poleciałem. Tego dnia naszła mnie wena. Oto zapiekana w miodzie pierś z kurczaka z truskawkami oraz kaszą jaglaną. Wygląda całkiem apetycznie i była bardzo dobra, tylko trochę męczyła mnie po niej zgaga. Jest szansa, że mięso i truskawki nie stanowią dobrego połączenia, muszę o tym poszperać w internecie.
5) Nie jest to pełnowartościowy posiłek, ale zaraz po treningu sprawdzi się idealnie. Po powrocie do domu trzeba jednak wciągnąć coś porządniejszego, przede wszystkim jakieś białko.
6) Tutaj tradycyjnie. Kurczak, ryż brązowy i szpinak rozdrobniony.
7) Żelki to z całą pewnością nie posiłek, ale również dobra opcja zaraz po treningu, jeśli nie przygotowaliście niczego lepszego. To w zasadzie sam cukier. Nie mają za to tłuszczy, dzięki czemu nie powędrują do waszej tkanki tłuszczowej, ale spowodują szybki wyrzut insuliny i rozpoczęcie odbudowy zapasów glikogenu.
UPDATE FORMY
To by było na tyle, jeśli chodzi o posiłki. Przechodząc do mojej formy muszę zacząć od tego, że obecnie pochłaniam już ok. 3300 kcal dziennie, a waga nie spada już raczej poniżej 71 kg. Podejrzewam, że kolejna zwyżka kalorii (która niewątpliwie nastąpi podczas świąt) będzie już prowadziła bezpośrednio do wzrostu wagi, a tym samym wzrostu (oby suchej) masy mięśniowej. Wakacyjne, wyraźne zarysy mięśni niestety pomału zaczynają zanikać, na szczęście tylko na jakiś czas.
Jedyne, co może jeszcze przedłużyć czas do wzrostu wagi jest fakt, że zaczynam dodawać do swojego tygodnia sesje treningu cardio. Dlaczego to zrobiłem/robię? Po pierwsze, zauważyłem u siebie dosyć duże tętno spoczynkowe (od 70 do 78 uderzeń na minutę), co może oznaczać, że moje serce trochę się musi namęczyć, żeby zasilić tlenem cały mój organizm. Muszę je wzmocnić. Po drugie, mam dosyć tego, że nie mogę wejść po schodach do swojego mieszkania na 4 piętrze bez zadyszki, no bez przesady. Po trzecie, dzięki treningowi cardio masa mięśniowa którą zbuduję będzie lepszej jakości i trudniej będzie mi "zalać się" tłuszczem, co w przypadku endomorfika, takiego jak ja jest nieocenionym plusem.
Ważne, żeby wykonywać trening cardio z głową. Tak jak pisałem parę tygodni temu tutaj. Nie rzucać się od razu na 10 km, 5 razy w tygodniu. Ja zacząłem od bieżni, 30 min z tętnem ok. 150 raz w tygodniu i raz w tygodniu basen. Moim celem jest powoli zwiększać ilość treningu cardio aż do 3 sesji w tygodniu po 50 min, plus basen. I pamiętajcie, NIE MUSICIE wykonywać treningu cardio jeśli chcecie schudnąć. On wam to ułatwi, owszem, nie jest jednak niezbędny.
Chyba o niczym nie zapomniałem. To prawdopodobnie ostatni post przed świętami. Następnym razem opiszę wam zaległy drugi, oraz trzeci tydzień kursu.
Pozdrawiam was wszystkich i życzę
WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! :)
O matko, aż zrobiłam się głodna znowu!:D Ta pierwsza propozycja i smażony indyk przemówiły do mnie najbardziej :D
OdpowiedzUsuńO niee! Chyba nie powinnam tego oglądać, bo od razu jestem głodna. Dzięki, że uświadomiłeś mi, że żelki to sam cukier :(
OdpowiedzUsuńWszystko jest napisane na opakowaniu, można zerknąć :P
UsuńAle po co zerkać, skoro są takie pyszne? :D
UsuńSzpinak chyba definitywnie jest moim ulubieńcem.
OdpowiedzUsuńRównież obserwuje.
O jej :) jeżeli to ty na zdjęciu profilowym to proosze o kontakt u mnie albo coś chciałam zapytać.
OdpowiedzUsuńwesołych świąt :) ! Pozdrawiam, obserwujemy ?
Obserwuje ! ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyjazdu w góry! Na maxa! :)
OdpowiedzUsuńhttp://panda-w-wielkim-miescie.blogspot.com/
aż się głodna zrobiłam;p same pyszności ;d też mieszkam na 4 piętro, jednakże daję radę wchodzić, własnie dzięki treningom ;-)
OdpowiedzUsuńJa tam wcale nie zrobiłam się głodna oglądając fotki.
OdpowiedzUsuńRaczej jest to dla mnie jakaś inspiracja, bo zaczynam swoja przygodę ze zdrowym odzywaniem..
Kurczak z truskawkami ? jakaś abstrakcja
po tym daniu zwątpiłam i raczej tutaj nie będę czerpać pomysłów na swoje dania :D
To była forma eksperymentu, zresztą niezbyt udanego jak wynika z tekstu. Czytać uważniej! ;)
UsuńMakaron Twojej dziewczyny jakoś szczególnie narobił mi ochoty na 'jakieś takie' danie:D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG - KLIK :)
Eksperyment może nie udany, ale ja i tak bym spróbowała :) Te żelki to dobry pomysł, od dzisiaj zamiast czekolady XD Gdybym się o tym dowiedziała pół godziny wcześniej... ;P
OdpowiedzUsuńblue-almonds897.blogspot.com
Zdecydowanie zamiast czekolady! Słodycze takie jak czekolada, składające się z dużej ilości tłuszczu oraz cukru odkładają się bezpośrednio w naszej tkance tłuszczowej. W żelkach tłuszczu nie znajdziesz, dlatego będą one nieporównywalnie lepszą alternatywą. ;)
Usuń