Zajęcia w pierwszym tygodniu obejmowały jedynie teorię z zakresu anatomii. Ot tak wykłady, jak na uczelni. Już to wiecie, jeśli czytaliście mój poprzedni wpis z tej serii (jeśli nie, to zapraszam ;klik;). Tydzień drugi był super ciekawy, w niedzielę odbyły się długo wyczekiwane zajęcia praktyczne, ale o tym za chwilę. Zapraszam do czytania.
Stając obok największego gościa w klubie, naszego instruktora Maćka popełniłem wielki błąd. Wyglądam przy nim jak dzieciak :P |
Sobota
Po nieprzewidzianym, godzinnym spóźnieniu jakie mi się przydarzyło tydzień wcześniej 5 razy sprawdzałem, czy dobrze pamiętam godzinę rozpoczęcia zajęć. W galerii Pestka byłem 20 min przed czasem, tak dla pewności. No cóż, jestem z tych którzy nie lubią się spóźniać.
Sobotni wykład prowadził Leszek Oleksy, o którym możecie poczytać tutaj. Temat? Nie bardzo wiem jak jednoznacznie go określić. Zajęcia obejmowały jednak bardzo ciekawe zagadnienia, m. in.:
- praca trenera oraz jego rola w klubie;
- tworzenie profilu trenera idealnego i jego grupowe omówienie;
- wskazówki dotyczące pracy z klientem;
- sposób pracy z klientem.
Układaliśmy również plan treningowy dla początkującego, co (nieskromnie stwierdzę) poszło mi bardzo dobrze. Ostatecznie kilku z was już pomogłem układając podobny plan. Realizujcie go sumiennie, trzymajcie dietę, a efekty przyjdą na pewno!
Na koniec muszę stwierdzić, że Leszek od początku wzbudził moją sympatię swoim podejściem do pracy trenera oraz sposobem przekazywania wiedzy.
Niedziela
W końcu. To na co wszyscy kursanci czekali. No dobra, nie wiem czy wszyscy, ale ja na pewno. Zajęcia na siłowni z Maciejem Łukomskim (klik). Po zapoznaniu się i rozgrzewce dowiedzieliśmy się, że tego dnia omówimy ćwiczenia na barki, część zstępującą mięśnia czworobocznego oraz biceps, a następnie ułożymy i wykonamy trening. Oczywiście na podstawie przerobionych ćwiczeń.
Niesamowite, że człowiek może mieć styczność z siłownią od 17 roku życia (niestety z przerwami mniejszymi, lub większymi) i nadal robi sporo błędów w technice w mniej lub bardziej podstawowych ćwiczeniach. Jedne z najbardziej kaleczonych przez większość ludzi to zdecydowanie wznosy sztangielek na boki oraz odwodzenie ramion w tył na maszynie. Korygowanie techniki w całej grupie w przypadku tych ćwiczeń trwało najdłużej. Właśnie z tym pierwszym miałem z początku mały problem. Cały ten kurs odbywa się jednak po to, by się nauczyć i potrafić nauczyć innych. Więc kiedy następnym razem sam robiłem barki wyszło naprawdę bardzo, bardzo przyzwoicie (KLIK). I na pewno nauczę też Ciebie, jeśli kiedyś będziemy razem trenować!
Zajęcia skończyły się kilka minut przed czasem, gdyż nie ma nas w grupie zbyt wielu w porównaniu do poprzednich kursów. Mimo bardzo dokładnego omówienia każdego ćwiczenia, przerwie na jedzenie i porządnym treningu znalazło się kilka wolnych chwil, które wykorzystaliśmy na pogawędki z Maćkiem. Dał nam kilka fajnych wskazówek i przydatnych informacji dotyczących tworzenia programu treningowego oraz diety zarówno swojej, jak i dla kogoś. No i tyle. Kolejny tydzień w drodze!
P.S. Wszystkiego najlepszego w nowym roku! Sylwester się udał? Prezenty na święta trafione? Ja dostałem m. in. to:
Właściwie prawie to. Model spodni po lewej, natomiast kolor wzoru dokładnie taki, jak czerwonego paska po prawej stronie. |
Po pierwszym treningu z tymi "obcieślakami" muszę stwierdzić, że są najprościej mówiąc genialne.
Nie spodziewałem się, że ta przerwa będzie dla mnie aż taka długa, ale nastrój świąteczny wyjątkowo mnie wciągnął. Wyjazd w góry był genialny, a później mnóstwo innych przyjemności. W końcu obudziłem się 2 stycznia i stwierdziłem, że pora wracać do Poznania, do obowiązków. A wam jak minął ten czas? Pozdrawiam!
Z chęcią przeczytam tę książkę jak tylko będę miała czas :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę?
Usuń